Postarzacze i spękacze.
No to rozpoczęliśmy nasze
wiejskie wakacje! Pogoda piękna. Upał jak w Grecji czy Chorwacji. Jedyne, co
pozwala go znieść to zanurzenie się w chłodnej wodzie. Ale ile można moczyć się
w pompowanym ogrodowym basenie? Na wczoraj zaplanowaliśmy coś innego.
Zainspirowani naszym obrazem w
koguty (przeczytacie o nim w poście Rzecz o rzeczach), postanowiliśmy spróbować
pobawić się decoupage’em i wykonać kilka własnych prac. Oczywiście
zaangażowaliśmy do tego również Tymka, który potrafi wciąż powtarzać jedno,
męczące zdanie „Tato, a co teraz ja mam robić?”. Zatem wymyśliliśmy zadanie dla
siebie i dla niego.
Decoupage to technika (podobno wymyślona
przez gospodynie domowe ze wschodniej Syberii), która polega na ozdabianiu
przedmiotów wykonanych z różnych materiałów poprzez naklejanie na nich wzorów
wyciętych lub wydartych z papieru, a następnie ich grube lakierowanie. Efekt
końcowy jest taki, że ozdabiane przedmioty wyglądają jak pomalowane. Pewnie każdy
z Was widział rzeczy ozdobione w ten sposób, a jeśli nie – to zaraz zobaczy!
Na początek postanowiliśmy zacząć
od ozdobienia najprostszej formy – prostej deseczki.
Deseczki zostały przygotowane
przez Kolegę Małżonka, który po raz pierwszy w życiu dzielnie dzierżył w ręku
pilarkę elektryczną (ręce na miejscu). Mamy jeszcze sporo odpadków, które
zostały z przebudowy domu, także brak materiału do ćwiczeń raczej nam nie grozi.
Zamiast deseczki możemy wykorzystać praktycznie wszystko: słoik, talerz,
pudełko, butelkę, doniczkę czy cokolwiek innego, w zależności od fantazji.
Zebraliśmy także różnokolorowe
serwetki. Są specjalne sklepy sprzedające najróżniejsze cuda do decoupage’u,
ale my przed urlopem nie mieliśmy za bardzo czasu, żeby po nich biegać i swoje
serwetki zdobyliśmy w Empiku oraz Home&You (Paper + Design produkuje
serwetki w naprawdę fajne wzory).
Deseczkę (i przy okazji ręce aż
po łokcie) pomalowaliśmy na biało farbą akrylową (można skorzystać z innych
kolorów, jednak bardziej doświadczeni od nas twierdzą, że na białym wzór będzie
najlepiej widoczny). Skoro robimy to po raz pierwszy w życiu, postanowiliśmy
posłuchać mądrzejszych.
Tylko Tymek postanowił, że wie
lepiej i białą deseczkę ozdobił na żółto (spodziewaliśmy się, że coś narysuje,
jednak on uznał, że zamalowanie całości będzie najodpowiedniejsze). I dobrze,
nic się przecież nie zmarnuje. Żółtą deseczkę Tymona wykorzystamy przy
kolejnych wyklejankach.
Poza deseczką i serwetkami do
zabawy potrzeby był również klej do decoupage’u, pędzle i bezbarwny lakier.
Wzór przyklejamy na deseczkę. Na
początek najłatwiej jest przyklejać małe elementy. Im większy element, tym
większe ryzyko, że papier się pomarszczy lub zroluje. Klejem smarujemy po
przedniej stronie wzoru. Łatwe to nie jest i wymaga wprawy. Ale, jak na
pierwszy raz, chyba całkiem nieźle nam to idzie!
Nasze dzieła nie są może pięknymi
kompozycjami, ale nie mieliśmy zamiaru wykleić Bitwy pod Grunwaldem! Na
początek testujemy - naklejamy trochę co popadnie, żeby zobaczyć, jak będzie
wyglądało. Nie jesteśmy pewni jaki to kierunek malarstwa, ale naszym zdaniem zdecydowanie
najładniejsze są biedronki i motylki.
Można jeszcze dorysować jakieś
elementy farbami, więc malujemy gałązkę. Żółtą, bo mamy tylko dwa kolory –
perłowy i żółty. Grubą, bo brakuje nam cieniutkich pędzelków. Do tego dowiadujemy
się, że lepiej jest narysować gałązkę przed naklejeniem kwiatów, a nie po. Namalowanie
pięknej żółtej i grubej gałązki łączącej naklejone już kwiaty to spore
wyzwanie. Zwłaszcza dla osoby, która dopiero uczy się malować.
Na koniec postawiamy obrazki do
wyschnięcia, a następnie wszystko zabezpieczamy bezbarwnym lakierem. I gotowe.
Daleko nam do perfekcji, ale naprawdę
fajna zabawa była. Bardzo nam się podobało! Z pewnością będziemy do tego
wracać. Podobno bardziej wprawieni mogą jeszcze korzystać z takich gadżetów jak
spękacze oraz postarzacze, które dają naprawdę ciekawe efekty. Jak spróbujemy,
to na pewno opiszemy!
Hm....spękacze, pasty strukturalne, pasty o efekcie marmuru i żelaza, opóźniacze farb, transfery itp. itd. trochę przed Wami, ale z tego, co widzę dacie radę.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej wiem, coraz więcej się uczę. Mam już za sobą pierwszy warsztat ;) A twój blog będzie stanowił po pierwsze motywację, a po drugie inspirację!
Usuń