Wiejska stylówa.


Lubię ciuchy – ładne, najlepiej dobrej jakości. Lubię zawsze mieć makijaż i lubię wyglądać elegancko. Lubię słyszeć od Kolegi Małżonka – „Kochanie, ładnie wyglądasz”. Lubię wyglądać idealnie. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie pozwalam sobie na modowe pomyłki. Wtedy czuję się najpewniej.

I tylko wieś daje mi poczucie luzu, którego na co dzień mi brakuje. Bo na wsi nie musi być idealnie. Na wsi może być jakkolwiek, byleby wygodnie.

Na wsi do południa chodzi się w piżamie. Śniadanie je się w piżamie, kawę pije się w piżamie, gazetę na tarasie/przed kominkiem czyta się w piżamie i zabawa z Tymkiem w piaskownicy też jest w piżamie. Zatem piżama to podstawowy element garderoby w przypadku wiejskiego looku. Piżamę należy mieć najlepiej w dwóch wersjach – zimowej i letniej. Ja osobiście preferuję bawełnianą, dwuczęściową (spodnie/spodenki w wersji letniej i podkoszulek). Ale jak ktoś ma fantazję biegać w satynie (jak pewna starsza dama z domu nieopodal, którą spotkaliśmy ostatnio, elegancko popalająca papierosa w krwistoczerwonym satynowym szlafroku w kwiaty), czemu nie – na wsi wolno prawie wszystko.

Bez wątpienia niezwykle istotnym elementem wiejskiego zestawu garderoby jest dres. Wygodne dresowe spodnie i miękka dresowa bluza z kapturem to niezbędny i podstawowy ciuch na weekendowy wypad na wieś. Na wsi dres jest ważniejszy od dżinsu. W dresie można gotować, sadzić drzewka, myć okna, iść na spacer.  W dresie można przyjmować również gości i nie jest to bynajmniej wstyd czy obciach.

Takie czasy, że ciuchów z dresu (i nie tylko z trzema, czterema czy pięcioma paskami, jak to kiedyś bywało…) jest jak grzybów po deszczu, także nie ma problemów, żeby dobrać coś odpowiedniego dla siebie. Dres przeżywa renesans. Spodenki z dresu, spódnice z dresu, szaliczki z dresu, płaszczyki z dresu. A jak do ślubu chcesz iść w dresie, to sukienka i garnitur też się znajdą. Każda popularniejsza sieciówka ma w swojej ofercie ciuchy z dresu. Każdy szanujący się projektant sprzedaje jakiś ciuch z dresu. O dresie pisze się nawet w Pulsie Biznesu.  Dres się nosi, dres jest modny i na czasie. A ja lubię dres bo jest wygodny i z czystym sumieniem mogę dres polecić.

Przydaje się również wygodne obuwie, chociaż Kolega Małżonek latem głównie na boso spaceruje. Tylko pochwalić – samo zdrowie, o ile uważasz na gwoździe i inne przeszkody.  Ja tam lubię klapki na lato, a jesienią przydają się oczywiście gumowce. Huntery proponuję zostawić na miejski lans. Wieś nie wymaga markowych. Fajne są kolorowe, w kwiaty. Teraz tego wszędzie pełno – oby nie przemakały i były wygodne. Koledze Małżonkowi również musimy zakupić. Widzieliśmy w sklepie ogrodniczym - takie zielone. Idealnie wpasują się w wiejską stylizację.

Na koniec jeszcze o podkoszulku. Mój ulubiony – klasyczny, biały z długim, krótkim rękawkiem lub na ramiączkach. Idealnie pasuje do szarego dresu.

Można też coś w temacie wiejskim. Z całą pewnością nadają się T-shirty przedstawione na zdjęciach. Kupujemy, nosimy i jesteśmy zadowoleni. Marka solidna (i to nie jest reklama, a przynajmniej nikt nam za nią nie zapłacił).

Koszulki z Pan Tu Nie Stał - nasze ulubione.
 

I wciąż tylko dręczy nas jedno pytanie: co na to wszystko blogerki modowe, no co?

Komentarze