Moda na sukces.


Przeczytaliśmy ostatnio w Polityce, że pokolenie dzisiejszych rodziców (w szczególności należących do tzw. klasy średniej) postawiło sobie za cel wychować dziecko na dorosłego, który osiągnie w życiu sukces to jest będzie bogaty, szczęśliwy i bezproblemowy.


Żeby tak się stało, podobno, trzeba zacząć odpowiednio przystosowywać dziecko w jak najwcześniejszym okresie życia. Generalnie trzeba zapewnić mu porządną edukację, która polega na posyłaniu już tak małego brzdąca na najróżniejsze zajęcia dodatkowe



W pierwszej chwili nas zmroziło – opis Stanisławy (lat 6) mającej zostać znaną prawniczką lub lekarką wydał się przerażający. Obraz dziecka jedzącego obiad w samochodzie – bo nie ma czasu pomiędzy poszczególnymi zajęciami - wydał się odległy i całkowicie nierealny. Stwierdziliśmy, że to nas nie dotyczy i zapomnieliśmy o temacie.


Tymczasem w przedszkolu Tymcia odbyło się pierwsze zebranie. Dostaliśmy grafik zajęć podstawowych oraz dla chętnych grafik zajęć fakultatywnych. I co my tu mamy? Zajęcia podstawowe to m.in. język angielski, rytmika, gimnastyka, zajęcia sportowe, judo, plastyka z ceramiką, taniec z baletem (!) i warsztaty teatralne. Sporo tego, ale ogólnie ok. Generalnie wiadomo, że część zajęć to dokładnie to samo, co zawsze w przedszkolu było (czyli malowanie, śpiewanie i ćwiczenia) tylko, ze względów komercyjnych, inaczej nazwane. Reszta – niech będzie. I tylko może balet (w przypadku czterolatków) jest trochę pretensjonalny, ale nie będziemy się czepiać, tylko się cieszyć, że Tymek będzie miał okazję popróbować różnych rzeczy. Ale czy to wszystko? Ależ skąd! Są jeszcze lekcje śpiewu, nauka gry na pianinie czy na skrzypcach, pływanie, zumba, golf i wiele innych. Oczywiście wszystko w niezwykle atrakcyjnych cenach, tylko się decydować i to jak najszybciej, bo miejsc z dnia na dzień coraz mniej.


I tu pojawia się pytanie – czy to wszystko jest aby na pewno normalne?

Z jednej strony chcemy dla swoich dzieci jak najlepiej, z drugiej jednak nie jesteśmy przekonani, czy wtłaczanie kilkulatków w codzienny, wielogodzinny, napięty grafik jest tym, co powinno być wspomnieniem z dzieciństwa. Zawsze można powiedzieć, że kiedy byliśmy mali, świat był zupełnie inny i trudno jest porównywać te czasy. Ale jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że godziny spędzone po lekcjach na podwórku z bandą często umorusanych dzieciaków nie złamały nas, nie sprowadziły na manowce; że czas poświęcony na niekończące się zabawy w dzieciństwie do dziś pozostaje jednym z najmilszych wspomnień; że mimo tego, że nie nauczyliśmy się w dzieciństwie tai-chi, chińskiego i podstaw zarządzania, to jednak nie stało się nam nic złego. Choć z drugiej strony, kto wie? Może nas jednak coś ominęło? My już się tego nie dowiemy.


A teraz przyszedł czas, kiedy musimy decydować o tym, co zaproponować naszym dzieciom, żeby tak, jak my, miały szczęśliwe dzieciństwo, do którego będą wracać we wspomnieniach przez całe życie. Jednocześnie jest to czas namysłu nad tym, co zrobić, żeby nie zostały daleko z tyłu za swoimi rówieśnikami, kiedy przyjdzie im wybrać się na studia, czy szukać pierwszej pracy.

Sprawa jest naprawdę trudna i wymaga sporo mądrej refleksji i znajomości własnego dziecka i jego potrzeb. Bo jedno zdanie we wspomnianym artykule zdziwiło nas najbardziej. Otóż pani pedagog z wieloletnim doświadczeniem stwierdziła, że w trakcie kilkunastu lat jej pracy wiele osób radziło się jej jak wspierać swoje dziecko w przygotowaniu do dorosłego życia, nikt natomiast nie zapytał, co zrobić, żeby naprawdę zrealizować przy tym potrzeby i marzenia własnego dziecka. A jaki to daje efekt, wiemy sami. Monika do dziś nie może patrzeć na pianino, które kojarzy się z koszmarnymi popołudniami po lekcjach i sobotnimi porankami w szkole muzycznej.


A tymczasem nasz przedszkolak wciąż spędza weekendy w lesie i piaskownicy zamiast z zapałem inwestować swój wolny czas na odpowiednie przygotowanie do przyszłego, poważnego życia jako człowiek sukcesu. I niech się chłopak nacieszy, bo przyszłość i tak nieuchronnie go dopadnie. Na chodzenie w garniturze jeszcze przyjdzie pora. A czego chce on sam? Zazwyczaj chce zostać piratem, choć ostatnio stwierdził, że wybierze ten zawód, co mama i tata. Chyba wolelibyśmy, żeby jednak został piratem.





Komentarze

  1. Jesli szukasz inspiracji dla Waszego bystrego pirata, to zajrzyj tu: http://www.pinterest.com/acitr/ideas-for-a-fun-filled-backyard/ i tu: http://www.funathomewithkids.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz