Czego Jaś się nie nauczył.
Nie umiem wielu rzeczy. Nie nauczyłam się będąc młodą dziewczynką ani gry na gitarze, ani robienia na drutach, ani szycia na maszynie, ani jazdy na wrotkach i wielu, wielu innych…
Jeszcze do niedawna myślałam, że
skoro mam już trzydziestkę na karku, dwójkę dzieci, pracę, która mnie
interesuje i pochłania to w zasadzie nic już więcej mnie nie spotka. Żyłam w
przeświadczeniu, że skoro czegoś nie zrobiłam będąc młodą dziewczyną to już mój
czas minął i nie pora na zajmowanie się… jakimiś dyrdymałami. Rozwój zawodowy i
tylko rozwój zawodowy. Reszta szła w odstawkę.
I wiecie co? Bardzo, ale to
bardzo się myliłam. Bo jak się okazuje, każdy czas jest dobry na to, żeby
nauczyć się czegoś nowego, w szczególności czegoś, czego robienie sprawia dużą
frajdę i przyjemność.
I tym oto sposobem zaczęłam
zajmować się decoupage’m. O pierwszych decoupage’owych krokach mogliście
poczytać TUTAJ. Zaczęło się od wspólnej, rodzinnej zabawy podczas wakacji. Tak
mi się wtedy spodobało, że postanowiłam pójść dalej.
Nie jestem typem osoby, która
nauczy się czegoś sama. Owszem pogrzebię w Internecie, poczytam, pooglądam. ale
zawsze wolę zobaczyć „na żywo”, móc porozmawiać, zapytać, pokazać. Lubię
kontakt z innym człowiekiem, który mi wytłumaczy i pokaże „co i jak”. Dlatego
też postanowiłam wybrać się na warsztaty z decoupage.
Tym sposobem trafiłam do Kasi -
TUTAJ i jeszcze TUTAJ. Przemiłej, ciepłej osoby, która poza psychologią zajmuje się również
rękodziełem. Kasia to człowiek orkiestra. Wywarza najróżniejsze przedmioty, korzystając
z szerokiego wachlarza technik, a obok tego organizuje bardzo sympatyczne
warsztaty rękodzielnicze. W miłej, kameralnej atmosferze, przy ciepłej herbacie
i kawałku pysznego ciasta można nauczyć się naprawę ciekawych rzeczy.
Było świetnie! Tak mi się
spodobało, że zaliczyłam dwie sesję. Pierwsze spotkanie nauczyło mnie podstaw,
potem przez ponad 1,5 miesiąca dzielnie ćwiczyłam poznane techniki. Drugie spotkanie
– dumnie nazwane „poziomem zaawansowanym” - pozwoliło mi na zapoznanie się z nieco
trudniejszymi mykami. Już wiem co zrobić, żeby płatek róży był wypukły, tło
błyszczało się jak złoto i do czego służy pasta strukturalna czy patyna. Taka
jestem mądra! Dziękuję Kasiu!
Poniżej znajdziecie kilka fotek.
Część z nich zrobiłam na ostatnich warsztatach, druga część to dotychczas
zrobione przeze mnie prace. Porównajcie sobie z wakacyjnym postem. Jest
różnica, prawda? Wiem, że to jeszcze takie nieporadne i proste (przy użyciu
techniki decoupage naprawdę można zdziałać cuda) ale nauczę się! Za dwa lata
będę wymiatać jak szalona! Na ten moment czeka na mnie cały stosik desek,
zakładek, dwa chusteczniki i napisy ze sklejki, które mają zawisnąć nad
łóżeczkami chłopaków – wszystko trzeba ozdobić! Mam robotę na całą zimę i już
się nie mogę doczekać weekendowego wyjazdu na wieś. Wreszcie będę mogła zasiąść
w pracowni i pobawić się w wycinanie, przecieranie, przyklejanie, postarzanie i
wszystko inne, co wpadnie mi do głowy. Kochani miejcie się na baczności bo
każdy może zostać obdarowany gadżetami własnej produkcji!
Ładne rzeczy robisz Moniko :-)
OdpowiedzUsuńJak widać nigdy nie jest za późno...ja wprawdzie szyję, haftuję, maluję, jeżdżę na łyżwach i wrotkach od małego (to zdecydowanie zasługa mojej mamy i taty), ale w wieku 39 lat zrobiłam patent żeglarza, a w wieku 40 lat postanowiłam nauczyć się jeździć na nartach, no i udało się :-) Teraz mam 52 lata i mam nadzieję, że jeszcze inne wyzwania przede mną. Pozdrawiam ciepło Danka
Super! Ja też tak chcę! :)
UsuńNieporadne i proste ? Dla mnie, jak mistrzostwo świata, bo jestem kompletnie zielona w tym temacie...Bardzo udane prace, szczerze podziwiam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Bardzo dziękuję!
UsuńGdybym potrafił tak malować, to chyba od rana do wieczora bym malował. Od dziecka mnie fascynowało malowanie (efekt końcowy). Malować probowałem, ale nie wiem co ze mną nie tak - nie mam szans, żeby cokolwek namalować.
UsuńPiękne prace, bardzo mi się podobają :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :))
OdpowiedzUsuńDzięki! Oczywiście zajrzymy!
UsuńSuuper. Klękajcie narody przed ta pracą a z tym, co nas już spotkało a co jeszcze nie i czego się zupełnie nie spodziewaliśmy jest fajna zabawa, bo wychodzi na to, że nigdy nic nie wiadomo. Ot taki slogan, ale jaki mądry.
OdpowiedzUsuńMądrze piszesz ;)
Usuńale miło tutaj!!!
OdpowiedzUsuńDzięki! U Was też ;)
UsuńSuper ci idzie!!!Ja jakoś raz się zabrałam za tą technikę ale nie bardzo mi poszło i zaprzestałam -na razie ;p
OdpowiedzUsuńA te warsztaty w stolicy się odbywają?
Dziękuję! Technika jest naprawdę fajna! Warsztaty są w Warszawie.Trudno było je znaleźć. W innych miastach jest znacznie łatwiej i oferta jest szersza. Nie wiem z czego to wynika. Wydawałoby się, że stolica... Ale warsztaty u Kasi polecam! Naprawę było fajnie. Trafiłam tam totalnie przez przypadek - znalazłam w Internecie.
UsuńĆwiczenia czynią mistrza. Prace zachwycają :)
OdpowiedzUsuńBędę ćwiczyć! Dziękuję! :)
UsuńBardzo miły blog, bardzo ładne prace - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEwa
Dziękujemy! :)
Usuń