(Nie)ważne sprawy z czerwonego paska.
Jak tak pomyśleć o tym wszystkim,
co słychać dookoła to jednak strach wyjść z domu. Za progiem ciągły kryzys, złe
rządy dopiero mianowanego premiera, brak gazu latem, afera obyczajowa w
poznańskim zoo i wojna za wschodnią granicą, z którą ponoć da się walczyć
jedząc więcej jabłek...
A przynajmniej taki obraz świata
rysują media. Każdego dnia możemy liczyć na niezawodne gazety, telewizje,
radio, portale, które będą się prześcigać w ciągłym straszeniu, narzekaniu,
marudzeniu i informowaniu o niebagatelnych sprawach – ten nazwał drugiego tak a
tak, ten drugi odpowiedział jeszcze gorzej. Szok! Niedowierzanie! Afera!
Skandal! I tak co dzień, i tak w kółko.
Może to nic nowego, skoro media
od swoich początków żyją właśnie z przykuwania uwagi, a najłatwiej przykuć ją
właśnie najbardziej niezwykłymi (lub po prostu idiotycznymi) informacjami. Można
powiedzieć, że taka ich natura i ciężko się na to zżymać. Całkiem możliwe, ale
wydaje nam się, że jednak jest coraz gorzej.
Bo kogo miałoby obchodzić, co
dzieje się na świecie, o czym rozmawia się poza granicami, co jest teraz
rzeczywiście istotne, skoro można pasjonować się tym, że na lokalnym podwórku
jeden spoliczkował drugiego a ktoś inny nie podał komuś ręki. I słusznie, bo
przecież kogo obchodzi to, o czym rozmawiał nowy szef dyplomacji podczas
pierwszej wizyty zagranicznej, skoro jedyna interesująca informacja jest taka,
że nie wziął ze sobą tłumacza.
Ciężko, coraz ciężej znosi się
taki przekaz. Coraz większe znużenie, zniechęcenie i obrzydzenie skutecznie
utrudniają bycie na bieżąco. I prawda jest taka, że coraz mniej jesteśmy. Bardzo
często nie wiemy o czym mowa. Coraz trudniej nam żyć tym, co miga na czerwonym pasku
na głównej stronie portalu. Może to i nienajlepiej, ale czy naprawdę jest czego
żałować? Niewiele informacji, które jednak do nas docierają, powoduje żywe
zainteresowanie. Najczęściej jedyną reakcją jest wzruszenie ramion. U nas w
domu nie rozmawia się o polityce. Ten temat nie budzi już w nas nawet
negatywnych emocji. Pozostała obojętność wynikająca z rozczarowania i
rezygnacji.
A jednocześnie wokół nas dzieje się
tak wiele ciekawych i ważnych rzeczy, które dotyczą nas bezpośrednio, że brak
nam chęci na zawracanie sobie głowy jakimiś kolejnymi hitami serwowanymi w
mediach. Ale czego tu żałować skoro przejrzenie serwisu informacyjnego coraz częściej kończy się na
omieceniu wzrokiem samych nagłówków (które zamiast zachęcać do kliknięcia, w bezbłędny
sposób pokazują, że nie warto, bo w środku naprawdę nie ma żadnej sensownej
treści)? Wolimy nasze małe przyjemności, na których się skupiamy. Nasze wiejskie weekendy, wokół których kręci się często także cały tydzień.
Na szczęście jednak obraz mediów
nie jest aż tak jednoznacznie zły. Przecież są też naprawdę ważkie tematy
poruszane przez poważne periodyki. To dzięki nim dowiedzieliśmy się, że pan nie
może spać bo trzyma szafę, a pani będąca małżonką znanego pana kradnie futra w zagranicznych
butikach. Ufff..
Masz rację.Tej sieczki w tv i innych mediach nie można już słuchać! Nie klikam w chwytliwe nagłówki, wyłączam wszystkie negatywnie na mnie działające programy w telewizji. Wybieram tylko to, co poprawia mi humor, odpręża i rozwija moje zainteresowania. Mam dość tanich sensacji.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ludzi, którzy zdecydowali się na życie bez telewizora, chociaż od dłuższego czasu stwierdzam, że może i ja bym potrafiła.
Pozdrawiam!
Już nawet nie chodzi o samą TV. Generalnie wszystkie media działają podobnie. Czy to gazeta czy radio - wszędzie zdarzają się totalnie idiotyczne informacje. Ze wszystkiego nie da się zrezygnować i czasami do człowieka (nawet, pomimo tego że wcale nie chce) docierają wspaniałe newsy. My przyjęliśmy strategię - jak najszybciej zapomnieć albo olać. ;) Pozdrawiamy!
UsuńOlać, olać jestem za, choć łatwo się mówi i nie zawsze udaje. Bycie za miastem temu sprzyja, bo natura potrafi odciągnąć a tym wszystkim reporterom wrzucić do biur jakieś bomby złożone z zieleni d razu by zmienili ton i tematykę. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo jest plan! ;)
Usuńo polityce?
OdpowiedzUsuńbyliśmy w niedzielę na "Służbach Specjalnych", polityka (???, dno i bagno raczej, nie chce się nawet myśleć...)
Nie widzieliśmy ale sporo słyszeliśmy ;)
UsuńNo dobrze, przyznam się bez bicia. Przeczytałam ten tekst moim studentom (dziennikarstwa). Zgodzili się z Toba.
OdpowiedzUsuńBardzo nam milo, że nasz tekst stał się pomocą dydaktyczną :) jesteśmy bardzo ciekawi, co Twoi studenci zrobią w przyszłości, żeby ten obraz zmienić? O ile to jeszcze w ogóle możliwe.
UsuńA tak a propos: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1597185,1,wiadomosci-ida-w-tabloidalnosc-glowne-wydanie-na-tle-tragedii.read
Usuń