Bezcenne.


Ostatni weekend był niestety wyjątkowo krótki. Na wieś dotarliśmy dopiero w sobotę rano. Zazwyczaj jeździmy w piątki wieczorem ale upały zelżały i baliśmy się, że nam chłopaki zmarzną. Nie tylko zmiana czasu zapowiada nadchodzącą zimę.
Dobrze zrobiliśmy, bo w domu było zaledwie 8 stopni. Trzeba było napalić w kominku i czekać. Cierpliwie czekać. Na szczęście mieliśmy co robić. Zamknęliśmy się całą czwórką w pracowni, włączyliśmy grzejnik, zrobiliśmy gorącą kawę i zabraliśmy się za konstruowanie… wilka. No dobrze, może nie całego wilka tylko jego paszczy. A tak dokładnie - maski wilka.

W piątek, po powrocie z przedszkola Tymon oświadczył, że we wtorek jest bal przebierańców i że każde dziecko ma się przebrać za jakieś leśne zwierzątko. On ma zostać wilkiem. Jak się później okazało, jednym z leśnych zwierząt okazał się też prosiak a innym… dynia. Ot, taki aktualny akcent.

Ucieszyliśmy się, że maluchy będą miały fajną zabawę w przedszkolu ale pojawił się jeden mały szkopuł. Strój. Skąd my do licha mamy wziąć teraz strój na bal przebierańców? I do tego wilka? Okazało się, że nie jest z nami tak najgorzej i dajemy radę nawet w obliczu takich wyzwań.

Fakt, jeszcze jakiś czas temu stwierdzilibyśmy, że jesteśmy w kropce, bo strój trzeba jak najszybciej kupić albo wypożyczyć i że przedszkole znów zawaliło trzymając wszystko w tajemnicy do ostatniej chwili. Tak byłoby kiedyś. Teraz jest inaczej. Teraz wzruszyliśmy tylko ramionami i zaczęliśmy kombinować i szperać po całym domu. Nie trwało to zbyt długo, zanim wyposażeni w kawałki kolorowego filcu, kartonowe pudełko, nożyce, farby i klej zabraliśmy się do roboty. Takie gadżety mamy w domu na wsi. Kto by pomyślał!

Nie będziemy przesadzać i nie powiemy, że zanim kawa wystygła wszystko było gotowe. Ale nie powiemy też, że męczyliśmy się bezskutecznie do samego wieczora. Jak się okazało, przy odrobinie dobrych chęci, sporej dozie entuzjazmu i bezcennie motywującej presji przedszkolaka ciągle dopytującego się kiedy jego wilk będzie gotowy, wszystko da się zrobić. Maskę wilka też. Do tego uda się nawet wpaść na to, że ponczo z szarej dzianiny z frędzlami to przecież idealny strój wilka i to z ogonem w komplecie. Tymek był zachwycony.

Nam sprawiło to naprawdę dużo przyjemności. Bo okazuje się, że coś tak prostego jak samodzielne przygotowanie stroju na dziecięcy bal potrafi dać naprawdę dużo satysfakcji. Zakup w sklepie albo w sieci czy nawet wyprawa do wypożyczalni strojów to jednak nie to. Błysk podziwu w oczach Malucha przymierzającego strój to jest dopiero coś. Żeby go zobaczyć, warto czasem wysilić się nieco bardziej niż wyciągając portfel. Za pewne rzeczy nie da się zapłacić kartą. Są bezcenne.



 









Komentarze

  1. No i super wilk wyszedł:) i macie rację wspólna zabawa, wspólna praca, czas spędzony razem i zachwyt w oczach dzieci...są bezcenne!!!! Brawo:)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. I zabawa cudna i wilk bardzo groźny. Uśmiechu jak najwięcej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie Wam wyszła ta maska. Super, że robiliście ją wspólnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz