Bracia.
Tupcio Chrupcio został starszym
bratem, żółw Franklin ma małą siostrzyczkę a Basia nowego braciszka. O tym
wszystkim dowiedzieliśmy się parę miesięcy temu przygotowując Tymka na
przyjście nowego braciszka – Mieszka.
To było naprawdę duże wydarzenie
dla nas wszystkich i przygotowywaliśmy się do niego długo. Zaczęliśmy od
czytania książeczek, których bohaterowie musieli się zmierzyć z nową dla nich
sytuacją – pojawieniem się w domu malucha. Wielokrotnie też rozmawialiśmy z Tymkiem
uświadamiając, że zostanie starszym bratem. Przekonując go, że będzie fajnie. I
z coraz większym napięciem czekaliśmy na moment kiedy starszy brat pozna
swojego malutkiego braciszka. Baliśmy się, że będzie ciężko, trudno, że Tymek
bardzo mocno przeżyje pojawienie się nowego lokatora (dotychczas to on był
oczkiem w głowie, pierwszym synem i pierwszym wnuczkiem). Kompletnie nie
wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Na szczęście (zgodnie z zasłyszanymi
poradami), młodszy brat wychodząc ze szpitala przyniósł starszemu prezent i wszystko
poszło gładko. Po kilku miesiącach okazało się, że nasze obawy okazały się
bezpodstawne, a historie jak z horroru o starszym rodzeństwie krzywdzącym młodsze – nieadekwatne do naszej sytuacji.
Wykręcania rączek i pokątnego spuszczania łomotu na szczęście jeszcze nie było.
Nasze wysiłki nie okazały się daremne, co nas bardzo cieszy.
Wiele słyszeliśmy o tym, że przy dwójce dzieci opieka nad tylko jednym wydaje się wakacjami. I okazało się to całkowitą prawdą. Prawdą jednak okazało się również to, że już po niedługim czasie matematyka rodzeństwa się nieco zmienia i 1+1 niekoniecznie równa się 2, ale z każdym dniem trochę mniej. Chłopaki po prostu zaczynają zajmować się sobą sami. Co to za wspaniałe uczucie, kiedy choć na chwilę można odetchnąć zostawiając łobuzów samych. A do tego z perspektywą, że będzie można to robić coraz częściej i na coraz dłużej. Nie możemy się też doczekać kiedy podwórko wokół domu na wsi, razem z domkiem zabaw, którego budowa zaplanowana jest na wiosnę, stanie się ich jednym wielkim placem zabaw.
Fakt, wiemy, że pełny zachwyt w
oczach Mieszka zapatrzonego w starszego brata jak w obrazek i pełne ciepła i
wyrozumiałości podejście Tymka do Malucha nie będą trwały zawsze. Pewnie
przyjdą te dni, kiedy pozostawienie
chłopaków w zamkniętej przestrzeni pokoju będzie oznaczało zniszczenie, pożogę,
krzyki i siniaki. Ale to za jakiś czas. A może wcale nie… Zobaczymy!
Teraz jest coraz lepiej. Bo teraz
właśnie przyszedł ten wspaniały dzień, kiedy starszy brat (pomimo
wcześniejszych oporów) zaakceptował Malucha jako współlokatora swojego pokoju,
a ich rodzice w końcu odzyskali swoją sypialnię.
Pełen ciepła i uczuć post. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDzięki Alis! Tak nas jakoś naszło - chłopaki są takie fajne! :)
UsuńCudne smyki:) wspaniały ciepły post, pełen matczynych trosk i obaw, będzie dobrze !:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
No to Cię zaskoczymy - post w głównej mierze pisany przez Wojtka ;) Troski i obawy zatem ojcowskie (chociaż fakt, że matczyne również) ;) Dziękujemy za miłe słowa!
Usuń