Tydzień trzeci.



Zajęcia V

Delikatne uczucie zadowolenia.

Nie uwierzycie. Piąte zajęcia i czwarta maszyna. Tak testowałam CZWARTĄ maszynę! Tylko na moim stanowisku zmienia się sprzęt. Jakiś pech!

Co do zajęć przyznam się szczerze, że było nieźle. Skroiłam spódnicę i powoli zabrałam się do szycia. Sama zrobiłam pliski. Oczywiście wiecie pewnie, co napiszę – NIE BYŁY IDEALNIE PROSTE! Ale co tam! Jak zobaczyłam dwa kawałki materiału, które zaczęły przypominać przód i tył spódnicy zrobiło mi się jakoś tam miło na duszy. Nawet pierwszy raz zabrałam do domu nieskończoną rzecz żeby pochwalić się Wojtkowi. Także spódnica się szyje, a raczej JA osobiście i samodzielnie spódnicę szyję!

Z rad praktycznych – dres fajna sprawa do noszenia, ale do szycia bardzo niewdzięczny materiał. Ciągnie się okrutnie, szwy ciągną się razem z nim. Podobno do szycia dzianiny należy używać specjalnej maszyny overlocka. Ja jeszcze nie próbowałam, ale Magda zasiadła do szycia na overlocku i szybko zrezygnowała. Podobna potrzebna jest wprawa, żeby prosto wyszło.  

I jeszcze jedno. Na zajęciach jest osiem dziewczyn (razem z instruktorką, Magdą i mną). Wydawało się, że tyle bab w jednym miejscu,więc pogaduchom nie będzie końca. Wprost przeciwnie, dziewczyny praktycznie się do siebie nie odzywają. Wszystkie całkowicie pochłonięte swoimi krojami i maszynami… Dziwnie… Pod względem towarzystwa spodziewałam się chyba większej otwartości… 

Zajęcia VI

Do przodu?

Ciężki dzień. Dojechałam na zajęcia spóźniona prawie 30 min. Po niemal godzinie spędzonej w korku, z dwójką marudzących brzdąców w samochodzie, dotarłam całkowicie wypompowana. Nie chciało mi się okrutnie. Nastawiłam się, że będzie kiepsko, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu kiepsko wcale nie było. Czas minął jak z bicza strzelił. Pojawiło się „coś” przypominającego spódnicę.

Zmierzyłam to „coś” i okazało się za duże (sporo za duże), nawet pomyślałam, że pomyliłam wykrój i zamiar rozmiaru 34 uszyłam coś około 40. Ale jednak nie, wszystko było wycięte jak należy. Po prostu dałam inny materiał niż w opisie (tam był jakiś sztywny materiał – imitacja skóry, a ja dałam dres) i wyszło jak wyszło. Ale będzie dobrze. Dodam dodatkowe pliski, ściągacz i będzie ok!

P.S. Zastanawiam się nad zakupem maszyny do szycia. Czy to znaczy, że jednak mi się podoba?? 

Komentarze

  1. I Ciebie jednak wzięło !
    Nawet nie wiesz jak się cieszę :). Śliczny jest ten materiał w kwiaty....wydaje się taki mięsisty w dotyku i torba będzie idealna na lato.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, ja bym się nawet nie brała za coś takiego. Ale muszę przyznać, że taką torebkę chciałabym mieć. Piękna, oryginalna, wygodna...i co najważniejsze ten wzór. Oj bardzo mi się podoba. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że taki materiał był na warsztatach i dlatego taka właśnie torebka powstała ;)

      Usuń
  3. Najważniejsza jest konsekwencja w działaniu. Jeszcze trochę i będziesz mistrzynią krawiectwa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę, i to bardzo..............
    :)

    ale mam nadzieję na te opisy, to mnie pocieszy, udanego końca tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alis ja Cię jeszcze namówię na ten przyjazd do Wawy ;)

      Usuń
  5. Ło matko, spódnica dresowa, to trudne wyzwanie, ja bym chyba poległa...:)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wzorek w kwiaty - moje klimaty :) Co do szycia... Też chciałabym się kiedyś nauczyć... może... może... Szczególnie interesuje mnie szycie pluszaków i tego typu rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że szycie trochę Cię wciągnęło... Super! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz