Tydzień drugi.
III zajęcia
Euforii nie było.
Kolejne zajęcia za mną. Co tu
dużo mówić, Magda powiedziała, że będzie euforia – niestety nie było. Poziom
robi się iście zaawansowany. Tym razem uczyłyśmy się korzystania z Burdy i
wykrojów. Mało co z tego rozumiem, ale zakładam, że jak zabiorę się do szycia
mojej dresowej spódnicy (wiecie, że kocham dres) z - uwaga! –
kieszonkami -przećwiczę w praktyce. Na
ten moment dalej szyję torbę. Wiem, wiem długo ale mam nadzieję, że na
następnych zajęciach skończę. Została mi już tylko – KIESZONKA!
Chyba najbardziej zniechęca mnie
to, że szycie to taka precyzyjna robota. Równo narysować, równo wykroić, równo
zaprasować, a na koniec równo zszyć (i jeszcze zrobić kwadrat z krzyżykiem w
środku, a nawet cztery takie same równe kwadraty). Jakoś mi to nie leży. Może
to kwestia wprawy i później idzie lepiej, ale na ten moment mam wrażenie, że
długo to wszystko trwa, kark boli, a efektów nie widać. Do tego „zaawansowana
koleżanka” już prawie wykroiła swoją czerwoną sukienkę…
A i znowu zmieniłam
maszynę do szycia, ta z elektronicznym wyświetlaczem się popsuła (to nie ja!) i
mogę przetestować kolejny model. Z jednej strony fajnie, z drugiej po raz
trzeci musiałam uczyć się szyć na wstecznym.
IV zajęcia
Poczekam.
Podobno z dziesięciu osób, które
zaczynają szyć ostatecznie tylko jedna angażuje się w to zajęcie tak na
poważnie. Jak to będzie ze mną? Zobaczymy! Doszłam do wniosku, że jeszcze
poczekam, poobserwuję i zobaczę co o tym wszystkim myślę. Na ten moment trudno
stwierdzić.
Decoupage spodobał mi się od
razu. Nie miałam wątpliwości co do tego, że chcę się tym zajmować. Z szyciem
jest zupełnie inaczej. Chyba nie wciąga tak bardzo. A może znowu jestem
zawiedziona, że od razu nie wychodzi idealnie…
Tak czy siak torba uszyta
(kieszonka – oczywiście krzywa), papierowy wykrój spódnicy zrobiony. Reszta
przełożona na następne zajęcia bo materiał ze sklepu internetowego jeszcze nie
dotarł. „Zaawansowana koleżanka” zaraz pójdzie na bal w swojej czerwonej
sukience. A ja dalej będę ćwiczyć szycie kieszonek. Kiedyś na pewno wyjdzie mi idealna.
Raczej. Chyba. Poczekamy, zobaczymy.
Hehe ;p
OdpowiedzUsuńJa tam też nie szyłam jeszcze nic z takich "profesjonalnych" wykrojów ale ostatnio miałam chęć uszyć bluzkę dresową własnie ale na chęci się skończyło ;p
No a gdzie fotka taj torby z krzywą kieszonką ?! ;p Moja torba tez ma taką nierówną kieszeń bo ja jakoś nie lubię tych wszystkich wykrojów itp.Ja "od ręki" niektóre rzeczy robię więc efekt jest różny ;p
Dobrej nocki!
P.s. A widzisz,mnie decoupage nie powalił na kolana-to nie moja bajka ale szycie-a i owszem :)
Z dresem łatwo nie jest. Overlock by się przydał ale nie wiem jeszcze jak się tym szyje. Podobno nie jest zbyt precyzyjny. Jak się dowiem to napiszę ;)
Usuń:-) ja tez czasami szyję, czasami, bo zdecydowanie jestem wszystko na oko :-)
OdpowiedzUsuńPełen szacun dla Ciebie za wytwałość, podziwiam i kibicuję.
Pozdrawiam ciepło Danka
Na oko też dobrze :)
Usuńpoczekamy, poczekamy,
OdpowiedzUsuńw poniedziałek, tak filozoficznie:
nigdy nie wiadomo, kiedy się coś człowiekowi przyda
:))))
A i pewnie! :)
UsuńPodziwiam za wytrwałość:) Ja tam szyję wszystko na "oko" i dobrze mi z tym, mój M się śmieje, że chyba mam centymetr w oczach, albo jakąś inną miarkę, bo o dziwo, raczej prosto mi wychodzi. Co prawda nie porywam się na jakieś wielkie "wyczyny" krawieckie, tu jakaś podusia, tam obrusik i zważywszy na mój brak cierpliwości do szycia, wystarcza mi to absolutnie:) I nie przejmuj się tak, ja jestem pełna podziwu, że odnajdujesz się w tym wszystkim i to z taką ambicją , już za samo to, należą Ci się brawa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
P.S Wrzuć parę fotek świątecznych klimatów i koniecznie choinki:)
Jakoś za ten klimat świąteczny nie możemy się zabrać ;) Ale wrzucę, jak tylko skończę świąteczny wianek - na ten moment nie mogę dotrzeć do pasmanterii po czerwoną wstążkę potrzebą do wykończenia :) Poza tym nasza choina nie jest zbyt tradycyjna - kolorowa, ale nie ma na niej żadnej szklanej bombki. Przy dwójce małych dzieci doszliśmy do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie ;)
UsuńJa także Ci kibicuję......nie poddawaj się ! Na kursach tak chyba jest, że chcą wszystkiego nauczyć i to może człowieka przerażać.........ale bądźmy szczerzy, najważniejsze by zasłonki skrócić, czy poszewki na poduszki uszyć. Wiesz, nigdy nie miałam aspiracji do krawcowej Zienia :):):) i Ty chyba też nie masz ?
OdpowiedzUsuńBaw się tymi kursami.
P.S. Nigdy nie miałam ciągot do decoupage, nie ozdobiłam tą techniką najmniejszego nawet przedmiotu, ale podziwiam.....podziwiam.
Fakt, szwaczką raczej już nie zostanę ;) Nie poddaję się! :) Dzięki za ciepłe słowa!
UsuńPodziwiam ludzi którzy potrafią szyc ;)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki ;)
Wyjdzie, wyjdzie. W końcu wprawa czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się jak coś nie wyszło.. ile razy ja naprułam ...żeby tylko było idealnie:)
OdpowiedzUsuńAle prawda jest taka, że trzeba trochę praktyki, a wszystko będzie dobrze:) Pozdrawiam!