Mądra moda.
Ulica jest coraz bardziej modna.
Teraz, gdy przyszła wiosna, jest to szczególnie widoczne. Nie brak zadbanych
kobiet ubranych pomysłowo i ładnie. Nie brak też mężczyzn, w strojach
wskazujących przynajmniej na podstawowe zainteresowanie własnym wyglądem,
którym coraz dalej do założenia skarpet i sandałów. Ulica cieszy oko. To miłe.
Jednak czy wystarczy być modnie, czy jeszcze powinno być odpowiednio?
Dla mnie moda to nie tylko zgodny
z trendami look, to nie tylko ekspresja siebie, indywidualizm, moda to również
dopasowanie się do odpowiedniego miejsca i czasu. Z moich obserwacji wynika, że
z tym jednak nadal bywa słabo. I pomimo znacznej poprawy wizerunku przeciętnego
Polaka, nadal nie do końca wiemy co i kiedy ubrać.
Byliśmy w sobotę z Tymonem na
sportowej olimpiadzie czterolatków. Pobudka: 7 rano (impreza rozpoczynała się o
9:00), miejsce: ośrodek sportu i rekreacji, hala sportowa z trybunami,
towarzystwo: rodzice i dzieci.
I odwieczne pytania: jaki strój
założyć?
Niby proste. Wydaje się, że
najodpowiedniej byłoby w czymś wygodnym, sportowym i przewiewnym. Jednak jak
się okazało nie wszyscy rodzice podzielają moje zdanie. To co zobaczyłam
zdziwiło, bardzo zdziwiło. Było sporo ludzi w dresach, trochę wymiętych,
zaspanych, tak jak to przystało na rodzica w weekend. Byli też inni - bardziej
zrobieni, kobiety w delikatnych makijażach, różnokolorowych sweterkach i
balerinach. Była też grupa ekstremalna. Grupa, która zdaje się pomyliła miejsce
i porę dnia. Silne, ciemne, wieczorowe makijaże, buty na obcasach, krótkie połyskliwe
sukienki i skóra od stóp po głowę. Wszystko piękne, wszystko ładne, dobrze
dobrane i z całą pewnością zgodne z trendem. Tylko makabrycznie NIEOPOWIEDNIE
na sportowe zawody czterolatków.
Nie pierwszy raz natykam się na
niedopasowany strój. Nie pierwszy raz widzę ludzi ubranych w sposób
nieadekwatny do danej sytuacji i zastanawia mnie, z czego to wynika. Nie mówię
tu o dresie czy klapkach na spotkaniu
biznesowym, z tego co obserwuję wśród swojego otoczenia, takie wpadki raczej
się nie zdarzają. Owszem, ktoś jest lepiej ubrany, ktoś gorzej, ale zazwyczaj z
wyczuciem co do miejsca i czasu. Zresztą stara prawda mówi, że w takich
sytuacjach zawsze bezpieczniej jest ubrać się „za bardzo”, niż później czuć się
źle. Inaczej jest natomiast w sytuacjach, w których niezbędny jest luz i
swoboda. Kiedy nie trzeba wyglądać idealnie. Kiedy wystarczy dobrze, ładnie,
schludnie i naturalnie. Wtedy nam odbija i zaczynamy niepotrzebnie szaleć ze
stylizacjami.
Może to kwestia dostępności i
bardzo szerokiego wyboru ciuchów, które są na wyciągnięcie ręki. Dzisiaj kupisz
wszystko, czego zapragniesz. Sklepy non stop wabią nas nowymi kolekcjami. Moda
stała się dostępna dla wszystkich za małe pieniądze. Skoro już to wszystko
kupimy i mamy - chcemy pochwalić się innym i każdy moment jest dobry.
A może to kwestia kultu piękna i
młodości. Od małego uczymy się tego, że podstawą jest wygląd. Prasa, telewizja,
Internet sprzedają nam idealne obrazki, pięknych, dobrze ubranych ludzi. Coraz
częściej żyjemy w przekonaniu, że inteligencja to tylko połowa sukcesu. Żeby w
życiu coś osiągnąć, trzeba dobrze wyglądać. Trzeba być indywidualistą,
prezentującym swój styl, zawsze i wszędzie odróżniającym się od innych. Wtedy
masz szansę zaistnieć!
A może chodzi o nas. O to, co
mamy środku. O to, kim się czujemy. Czy jest nam dobrze samym ze sobą. Czy
lubimy siebie i czy jesteśmy z siebie dumni. Może to kwestia poczucia własnej
wartości. Może „wyjątkowy” strój pomaga nam poczuć, że naprawdę jesteśmy ważni.
Niezależnie od tego co wpływa na
nasze działania, aż nie chce myśleć, jak musi być trudno ciągle zastanawiać się
nad tym, co na siebie włożyć, co zrobić, żeby wyglądać lepiej od innych.
Zamiast zwlec się z łóżka pół godziny później, wciągnąć na siebie jakiś
sympatyczny dresik, sportowe buty i ze spokojem udać się na imprezę, na która
będą inni podobni do nas (tak PODOBNI) – sterczeć przed lustrem i precyzyjnie
poprawiać mega czarną krechę na oku, w przekonaniu, że musi być powalająco.
I to nie jest kwesta
indywidualizmu, to jest kwestia wyczucia. Moda to również umiejętność
dopasowywania odpowiedniego stroju do odpowiedniej chwili i miejsca. Pozwólmy
sobie na trochę luzu. Dres czasami naprawdę jest ok. Nawet dla eleganckich
kobiet.
No musiało to nieco komicznie wyglądać-panie wypicowane na błysk na hali sportowej ;p No ale każdy ma prawo do tego,żeby ubierać się tak jak mu pasuje a że niektórzy lubią błyszczeć zawsze i wszędzie to już na to nic nie poradzisz ;p
OdpowiedzUsuńMnie czasem irytują dzieciaczki zbyt przesadnie modnie ubrane,a raczej mamy które tak stroją malutkie dzieci ,które potem wyglądają jak "stare maleńkie". Wiadomo,teraz większość matek prowadzi blogi i to blogi o tematyce mody dziecięcej,każdy chce żeby jego pociecha wyglądała jak najlepiej i jak najpiękniej .Ale to sami producenci wprowadzają takie produkty więc czego by ich nie kupić ;p No ale tak jak napisałam-zbyt modnisiowe ubranka na dzieciaczkach nieco mnie irytują ;p Ale to takie moje skromne odczucia.
Pozdrawiam!
W kwestii dzieci mam chyba podobne zdanie. Generalnie uważam, że dziecko powinno zostać ubrane tak, żeby było mu wygodnie i żeby dobrze się w tym stroju czuło. Niestety ale moda nie zawsze idzie w parze z wygodą i o ile w przypadku dorosłych jestem w stanie zrozumieć wbijanie się w niewygodne ale powalające szpilki tak w przypadku dzieci nie widzę potrzeby żeby je tak męczyć. Poza tym dzieciaki szaleją, dzieciaki niszczą, dzieciaki brudzą. Nie ma sensu ich stroić. Nikomu to nie służy. Chyba że dumnym mamom ;) ps. też nie lubię dziecięcych blogów modowych M.
UsuńAle na hali sportowej nawet powalającym szpilkom mówię NIE! ;)
UsuńNo gdzie jak nie na sportowej imprezie czterolatków, samotna (albo i nie) mama ma zainteresować wysportowanego trenera?? :)
OdpowiedzUsuńFakt! O tym nie pomyślałam! Tylko, że na takiej imprezie, z trenerów to głównie tygrysy jak na zdjęciu ;)
UsuńMasz rację, dres spoko jest:) Zwłaszcza w takich luźnych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńZ dresu teraz cuda szyją. Nadaje się również na bardziej oficjalne okazje. Ostatnio zakupiłam ołówkową spódnicę. Idealnie pasuje do szpilek ;)
UsuńMoja Babcia zawsze powtarza, że czym innym jest bycie modnym , a czym innym eleganckim (choć oczywiście przy odrobinie umiejętności można te dwie rzeczy połączyć ;)). Elegancja to właśnie umiejętność ubrania stroju do sytuacji. Zgadzam się z nią całkowicie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że istotą mody jest wlasnie umiejętne dostosowanie stroju do miejsca i czasu.
OdpowiedzUsuńAle szpilki na sali sportowej są mega ;)
Wprost "uwielbiam" takie przebrane osóbki :D Bo one właśnie nie są ubrane tylko przebrane.
OdpowiedzUsuńAlez to jest kwestia indywidualizmu! To rowniez kwestia INDYWIDUALNEGO wyczucia, gustu, preferencji... Nam moze sie nie podobac wyglad tej czy innej osoby, a jej Twoj czy moj. Czy z tej czy innej okazji.
OdpowiedzUsuńA moze ktoras z pan szla po tej imprezie na slub...
Mnie czasem towarzyszy niemila mysl, ze jak kiedys pojawie sie w PL, znajomi chetnie pospiesza "obgadac" moj wyglad...
Pewnie z racji mojego polozenia geograficznego i kontaktu z przeroznymi strojami, fryzurami, gruboscia czy chudoscia, nie wyrywam sie z krytyka i ocena, tak jak kiedys. To kazdego sprawa, co nosi i czy maluje rzesy idac do sklepu.
Sa oczywiscie sytuacje, ktore skomentowalabym wprost. Np. odsloniety brzuch kelnerki na wysokosci moich oczu w zwyklej restauracji (nie mowie o nocnym klubie) i inne "cycki" prawie na wierzchu...
Zgodzę się, że każdy ma prawo wyrażać siebie w dowolny sposób. Jednak jeżeli chodzi o zewnętrzny wizerunek (strój, makijaż, fryzura) nie łudźmy się – nie robimy tego dla siebie. Robimy to dla innych (z najróżniejszych względów, o których pisałam wcześniej, ale jednak dla innych), a skoro tak, to również inni mają prawo to oceniać. Może się to komuś podobać albo nie. I skoro jeden ma prawo ubrać się np. w ekstrawagancki sposób, inny ma prawo to ocenić i powiedzieć, że się mu to podoba albo nie. Mi nie chodzi tu tylko o ubiór, chodzi również o zdrowe podejście, luz, którego czasem ludziom brakuje (którego sama cały czas się uczę).
UsuńTo prawda co piszesz – może ktoś ma potem ślub i przyszedł z tego powodu tak ubrany. Jednak ja nie rozstrzygam jednostkowych sytuacji. Może ktoś ma, a ktoś inny nie ma. Piszę o tym, co obserwuję od dłuższego czasu. Bardzo szczegółowo przemyślałam ten tekst. Jestem daleka od ostrej krytyki i „omawiania” czyjegoś wyglądu. Nie o to w tym tekście chodziło. Wierzę, że mam prawo do własnego zdania, tak jak ktoś ma prawo do nieodpowiedniego (w moim poczuciu) stroju. Pozdrawiam i dziękuję za konstruktywny komentarz!
mnie za to przeraża nieumiejętność dobrania odpowiedniego stroju u młodzieży. To że rodzice nie wpajają im że np. na egzamin idzie się "odpowiednio" ubranym....no ale tak jak piszesz - jaki Pan taki kram. ps. mi mama wmawiała zawsze że do eleganckiej spódnicy czy sukienki, choćby 40 st, na plusie było nosi się rajstopy. Zostało mi, nie m rajstop nie ma garsonki :)
OdpowiedzUsuńPrzerażasz Ilonko ;-) Moja teściowa i jej córki też tak mają, kiedy na nie patrzę (np. wesele, upał 40 stopni, a one w tych rajstopach) to sama umieram z gorąca ;-) Ale chyba każdy ma jakiś swój skos odzieżowy ;-)
UsuńFaktycznie jest tak w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńJa też jestem w szoku na upałach rajstopy ? Nie i jeszcze raz nie.Po pierwsze gorąco a po drugie niewygodne.W lecie zawsze chodzę z gołymi nogami, chociaż moja mama gdy gdzieś szła zawsze ubierała rajstopy. Ja uważam je za zbędne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo jest racja, że trzeba po prostu wiedzieć gdzie jak należy się ubrać. A strój dużo mówi o nas samych. Dla mnie też dodatki są istotne, buty zwłaszcza. Lubię jak pasują do całości. Dlatego oprócz zakupów w stacjonarnych sklepach coraz częściej zaglądam do takich sklepów internetowych https://butymodne.pl/damskie-seastar-na-slupku-c531.p210.f131.html . Tutaj również można kupić ładne buty, na różne okazje.
OdpowiedzUsuń