Czarno-białe i w kolorze
Kochamy zdjęcia. Wojtek – robić, ja – oglądać ;) W obu naszych domach mamy masę zdjęć wiszących na ścianach. Wystarczy powiedzieć, że w domu 100 km za miastem Wojtek zawiesił ostatnio 25 nowych ramek. W obu domach będzie tego ponad 100 ;) Ostatnia dostawa ramek zajęła całą paletę ;)
Ze zdjęciami w domu to jak z kominkiem. Nadają klimatu, ocieplają atmosferę, sprawiają, że nasze cztery kąty stają się nam bliższe.
Nasze oba domy bardzo się między sobą różnią. W warszawskim mieszkaniu przeważają stonowane barwy. Dużo bieli, szarości, moce elementy to jedynie granat i złoto. Stawiamy na minimalizm. Mebli jest niewiele, a te które są schludnie ukrywają swoją zawartość. Staramy się, żeby w mieszkaniu nic nie stało na wierzchu. Nie ma pamiątek i niepotrzebnych kurzydeł. Nawet telewizor, który traktujemy jak zło konieczne (służy głównie za monitor do konsoli, na której grają chłopcy), zamknęliśmy w szafie i na co dzień jest całkowicie niewidoczny (i mało używany ;)).
100 km za miastem jest zupełnie inaczej. To miejsce pełne kolorów, niepotrzebnych bibelotów, przywiezionych z podróży pamiątek i całego rękodzieła, którego przez ostatnie lata udało mi się całkiem sporo wyprodukować lub otrzymać ;) Wszystko poustawiane na półkach i półeczkach, tak żeby każdy gość miał się czym zająć przez przynajmniej 15 minut swojego pierwszego pobytu u nas ;)
Zdjęcia, które wiszą w naszych
obu domach również są inne. Kilka z nich znajdziecie poniżej. Wszystkie
zrobione przez Wojtka ;) Jak myślicie, w którym domu wiszą?
Piękne wspomnienia zapisane na zdjęciach! Też lubię robić ich dużo szczególnie gdy jestem na Mazurach.
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i interesujący post. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuń